Koniec roku i początek nowego roku, to zawsze czas na podsumowanie roku minionego. Niezależnie od poglądów politycznych, powodzenia w życiu osobistym wydaje się, że „kiedyś było lepiej”. W znacznej części może się tak dziać po prostu z tęsknoty za bezpowrotnie utraconą młodością, jednak według mnie to tylko pół, a bardziej nawet ćwierć prawdy. Ogólnie pojęty postęp cywilizacyjny z jakichś powodów narzuca nam wszelkie mody, poprawne politycznie poglądy, „właściwy” światopogląd, pozbawiając nas własnego „ja”. Właśnie takie pozbawienie jednostki samodzielnego myślenia jest większym zagrożeniem niż wszędzie demonizowany „ślad węglowy”.
Paradoksalnie jednak, przy ogólnie panującej psychologii tłumu, na niespotykaną skalę rozwinął się indywidualny egoizm. Tutaj właśnie upatrywałabym głównej przyczyny psucia się naszego świata, a dokładniej w niczym nie pohamowanym dążeniu do ogólnie pojętego posiadania.
Wszechobecna władza pieniądza przeszywa świat na wszystkich szczeblach społecznych.
Począwszy od skali makro, gdzie wielcy świata nie widzą przeszkód do robienia interesów z Putinem bezkarnie niszczącym niepodległe państwo. Poprzez średni biznes, który słuchaną przeze mnie od 30 lat stację radiową zmienił w teleloterię, którą zresztą również sukcesywnie psuje coraz bardziej utrudniając uczestnikom możliwość wygranej – no 30 sejfów to już przesada. Kończąc na skali mikro, gdzie przykładowo za wejście na giełdę narciarską w celu dokonania zakupów, trzeba zapłacić, nawet jeżeli nic nie kupisz.
Co, więc zrobić by nie popaść w ten cywilizacyjny marazm?
Pierwsze to zacząć samodzielnie myśleć, a drugie dążyć do tego, czego brakuje nam z lat młodości. Na szczęście są sposoby na chociaż chwilowe cofnięcie postępu cywilizacji o kilkadziesiąt lat.
Moim sposobem na takie oderwanie się od staczającego się świata stały się wypady camperem.
W 100% pozwalają na oderwanie się od „systemu” i stanie się całkowicie niezależną jednostką. Oczywiście camper to tylko narzędzie i od nas zależy jak z tego narzędzia skorzystamy. Można co dla mnie zupełnie niezrozumiałe, poddając się panującej modzie wyjechać na zatłoczony camping. Jednak nie pomoże to w oderwaniu się od cywilizacyjnych ograniczeń. Moim zdaniem najlepiej jest wyszukiwać miejsca jak najmniej skażone cywilizacją. Nie chodzi tu tylko o jakieś odludzie pod lasem, czy nad jeziorem, pozbawione dostępu do sieci itd. Poczucie prawdziwej wolności daje odłączenie się od „systemu”. Takich miejsc jest coraz mniej, właściwie to w UE, a dokładniej w unii zakazów i ograniczeń o takie miejsce bardzo trudno.
Dlatego w cyklu artykułów, postaram się odkryć i przybliżyć takie miejsca z maksymalnym poczuciem wolności. Jeżeli lubisz podróżować, zapraszam do lektury.