Hilary Clinton i jej (nie)udana rewolucja „Hillary” 4 odc. serial, Canal+ ; reż. Nanette Burstein
Miała zostać 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych i pierwszą kobietą prezydentem. Już nim nie zostanie. W tegorocznych wyborach prezydenckich zmierzą się Donald Trump i Joe Bidden. Dlaczego jedna z najbardziej wpływowych kobiet na świecie, ceniona jako senator Nowego Jorku i sekretarz stanu w rządzie Baracka Obamy, była pierwsza dama, demokratka, ambitna prawniczka i feministka nie przekonała Amerykanów?
Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Nanette Burstein w mini serialu dokumentalnym „Hillary”. Już w najbliższą sobotę 8 sierpnia od godz. 15:40 na Canal+ Dokument zostaną wyemitowane wszystkie 4 odcinki. Ponadto serial dostępny jest dla użytkowników Canal+ i NC+.
Złota dziewczyna zostaje pierwszą damą
Film Nanette Burstein przedstawia nie tylko życie Hillary Clinton i jej polityczną drogę, ale także kulisy jej ostatniej kampanii wyborczej, rozmowy z jej przyjaciółkami, mężem, córką, współpracownikami. Burstein pokazuje również jak w ciągu ostatnich 50 lat zmieniała się rola kobiet w społeczeństwie amerykańskim. I jaki wpływ na te zmiany miała Hillary Rodham Clinton.
Odebrała typowo powojenne wychowanie. Wyrosła w środowisku republikańskim, konserwatywnym. Wspomina, że ojciec oczekiwał od niej dobrych wyników w nauce i uczył, aby „być dobrym jak tylko się da i tak długo jak nie da”. Kształciła się w żeńskim college’u Wellesley, a później studiowała prawo na Yale jako jedna z pierwszych kobiet. Już w tamtym okresie potrafiła wyrazić swój sprzeciw wobec niesprawiedliwości dotyczącej kobiet. Przyjaciółka Hillary z Yale wspomina, że Hillary była przedstawicielką swoich rówieśniczek, głosem kobiet. Zajęła się prawami dzieci, prawem rodzinnym. Domagała się prawa kobiet do pracy, która odpowiada ich intelektowi. Budziła przerażenie w oczach swoich kolegów. Wtedy też zaczął się rodzić mit na temat Hillary: że jest zimna i wyrachowana. Ciąży na niej aż do dzisiaj.
Kiedy po ślubie z Billem Clintonem
przeprowadziła się do Arkansas i rozpoczęła praktykę prawniczą, spotykała się z nieskrywaną niechęcią. W dokumencie mówi: kiedy szłam do sądu, sędziowie traktowali mnie jak gadającego psa. Komentowano jej wygląd i podważano kompetencje. Mierzyła się z tym przez cały okres swojej aktywności zawodowej i politycznej. Wytykano jej fryzury, stroje, gesty, brak uśmiechu. Pouczano jaki kolor marynarki lub butów powinna nosić. Ona sama obliczyła, że w trwającej 600 dni kampanii wyborczej na prezydenta 25 dni poświęciła na makijaż i fryzury. Jej konkurent Donald Trump publicznie zarzucał Hillary Clinton, że „nie lubią jej kobiety”. A te stwierdzenia przywoływały upokorzenie, jakiego doznała po romansie jej męża z Moniką Levinsky.
Jako pierwsza dama przyjęła dewizę Eleanor Roosvelt
– rób to, czego najbardziej się boisz. Była pierwszą pierwszą damą w Białym Domu, która miała swój gabinet. Zajmowała się sprawami edukacji (uważała, że droga do sukcesu jednostek i społeczeństwa wiedzie przez edukację), służby zdrowia, opracowała program bezpłatnej opieki medycznej dla dzieci. A mimo to miała złe relacje z prasą, była najpopularniejszą bohaterką kabaretów telewizyjnych. Jej krytycy mówili o niej, że jest lewaczką, która dyryguje mężem. Uznano, że nieprzejednanie i cięty język to cechy, które nie pasują do pierwszej damy. Dlatego w drugiej kadencji postanowiła się nieco wycofać z areny publicznej. Wyruszyła w podróż głównie do krajów Azji Południowej i Wschodniej. Przemawiała na międzynarodowych forach, broniąc kobiet i przypominając, że prawa człowieka są prawami kobiet.
Walcz z daleka
Jennifer Pamieri, która była dyrektorem ds. komunikacji z kampanii Hillary Clinton potwierdziła:
– W badaniach grup fokusowych wyszło, że ludzie jej nie lubią ze względu na jej małżeństwo i ambicję. Miała ogromną popularność jako ofiara „skandalu rozporkowego”. Wzbudzała podziw ludzi za swoją pracę sekretarza stanu, bo odwiedziła ponad 400 państw (mówiono o niej „sekretarz podróży”), a jednocześnie atakowano ją za wizerunek ambitnej yupiie i elitarnej utrafeministki, przedstawicielki estabishmentu. Oskarżano o korupcję. FBI badało jej służbowe maile wysyłane z prywatnego serwera.
W filmie N. Burstein Hillary Clinton przyznaje: – Budzę skrajne opinie, pozytywne i negatywne. Ktoś mnie zapytał, co chciałabym mieć na nagrobku. Odparłam: nie była ani tak dobra, ani tak zła jak mówili.
Ci, którzy budzą emocje i kontrowersje to często ludzie, którzy zmieniają bieg historii.
Niewątpliwie Hillary Clinton wyprzedzała swój czas i jako studentka prawa, i jako pierwsza dama, a później sekretarz stanu. Na różnych poziomach walczyła o to, aby kobiety mogły podejmować decyzje o sobie w sposób nieskrępowany. Nie udało jej się zburzyć ostatecznie szklanego sufitu – nie została pierwszą kobietą prezydentem USA. W 2008 roku w wyścigu demokratów o nominację wycofała się na rzecz Baracka Obamy, który został pierwszym czarnoskórym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Uprzedzenia płciowe okazały się w demokratycznym społeczeństwie amerykańskim silniejsze niż uprzedzenia rasowe. Po przegranych wyborach w listopadzie 2016 roku powiedziała: – Jestem dumna i wdzięczna za tę cudowną kampanię, którą prowadziliśmy razem. Stanowicie amerykańskie elity. Reprezentować was to był zaszczyt. Wszystkim kobietom, zwłaszcza tym młodym, które wierzyły w tę kampanię i we mnie chce powiedzieć, że nic nie napawało mnie większą dumą niż bycie waszą orędowniczką. I wszystkim małym dziewczynkom chcę powiedzieć, żeby nigdy nie wątpliwy: są wartościowe i silne i zasługują na szansę i spełnienie marzeń.
Po tamtych wyborach odnotowano rekordową liczbę kandydatek do amerykańskiego kongresu. Kobiety wyszły na ulice. Hillary Clinton mimo wszystko zainspirowała tysiące kobiet i choć przegrała walkę z Trumpem, to przetarła drogę innym kobietom do najwyższych stanowisk, prezydentury.
Od czasu wyborów w 2016, napisała dwie książki: „Co się stało” („What Happened”, 2017), a w 2019 razem ze swoją córką Chelsea Clinton „Book of Gusty Women” (dostępna w wersji oryginalnej w Polsce). W popularnym amerykańskim show Ellen DeGeneres stanowczo potwierdziła, że nie będzie się ubiegać i nie przyjmie już żadnego stanowiska ani urzędu politycznego.
Jola Kubik