Tradycje, które przejmujemy z kultur zachodnich (np. Halloween czy Walentynki) nie zawsze spotykają się z ciepłym przyjęciem Polaków. O ile dzieci i młode pokolenie jest na nie otwarte, o tyle starsi uważają je za fanaberię. Jednak jeden zwyczaj naprawdę wart jest powielania, a niestety jeszcze nie stał się popularny. Chodzi o wyprzedaże garażowe.
Wyprzedaże garażowe są bardzo popularne w Stanach Zjednoczonych. Ludzie zbierają niepotrzebne rzeczy i sprzedają po kilkadziesiąt centów czy za parę dolarów. Często sąsiedzi się zrzeszają i organizują jedną dużą wyprzedaż, by pomóc sobie nawzajem, a także by stworzyć większą ofertę i przyciągnąć więcej klientów. Celem takich wyprzedaży bywa przeważnie chęć wysprzątania domu, ale również uzyskania trochę gotówki.
Wyprzedaż garażowa jest sposobem na pozbycie się nieużywanych przedmiotów, nadanie im drugiego życia. Stary zegar, lampka biurowa czy magnesy na lodówkę mogą cieszyć miłośników rzeczy z duszą. Choć czasem trudno się z nimi rozstać, bo niemal z każdym przedmiotem łączy się jakaś rodzinna historia, czasem warto zrobić miejsce na nowe. Wyprzedaż to także lekcja życia.
Dzięki niej możemy nauczyć się, że:
- mamy za dużo rzeczy – gazety, ubrania, małe AGD, biżuteria, dziesiątki par butów, nierzadko jeszcze z czasów licealnych, czasem uniemożliwiają nawet swobodne poruszanie się po pokoju – szczelnie wypełniają każdy zakątek pokoju i podłogę. Garażowa wyprzedaż zmusza do segregacji, podziału na te najcenniejsze, mniej ważne i zepsute.
- niektóre rzeczy można ponownie wykorzystać – niektórych przedmiotów nie da się kupić w sklepie, dlatego garażowe wyprzedaże przyciągają amatorów staroci i pchlich targów. Abażur, skarbonka czy pojemnik na herbatę sprzed kilkudziesięciu lat, przez nas już dawno zapomniany sprawi radość sąsiadowi. Dzięki recyklingowi oszczędzamy energię, zasoby naturalne, pieniądze, ponieważ zamiast nowych można wykorzystać stare przedmioty, które trzymają się całkiem nieźle.
- rzeczy mają wartość: materialną i sentymentalną – wyprzedaż garażowa jest dobrą okazją do rozmowy z rodziną, szczególnie z najmłodszymi jej członkami, o ekonomii: cenach, podaży, popycie, wartości. Warto poprosić dziecko o wycenę swoich rzeczy. Dzięki temu może nauczyć się określać ich wartość. 3 zł za wysłużonego misia to zdecydowanie dobra cena, ale tyle samo za inną rzecz w całkiem dobry stanie (np.hulajnogę) to już zbyt mało. Dziecko dostrzeże także, że niektóre rzeczy, jak rodzinne pamiątki (np. album ze zdjęciami) to bezcenne pamiątki.
- warto prowadzić negocjacje – taka sytuacja: chcecie sprzedać sąsiadowi książkę w twardej oprawie za 5 zł. Ten się waha. I pojawia się inny „klient:, który płaci 3 zł za książkę. To moment na negocjację. Zachęcaj dziecko, by to ono ją prowadziło. Dostanie za książkę taką cenę, na jaką pozwoli.